- No i moja pomoc wyszła trenować. Hmpf. - Powiedział sam do siebie Santana. - Może odwdzięczę się za nocleg jak mu coś ugotuje. Może takoyaki i wołowinę. - Gdy zaczął gotować usłyszał dziwne dźwięki. Zdał sobie sprawę ze dźwięki te, dochodzą z zamkniętego pomieszczenia o którym mówił Isao. "Zaraza. Moja ciekawość nie pozwala mi gotować pod tym obojętnie. Co zrobiłby ojciec ?" pomyślał i się skupił. Wyobraził sobie ojca w szatach i czapce Hokage. - Tato, co mam zrobić? Pomóż mi ! - powiedział do wyobrażenia - Otwórz drzwi Santana.. Otwórz drzwiiii..
-Tato nie zostawiaj mnie, proszę.. - Wyobrażenie ojca znikło i Santana zdał sobie sprawę że rozmawiał z arbuzem. "Dobrze ! Dam radę ! Otworzę drzwi !.. Ale Isao był taki miły.. Aż 5 % homo mi się włączyło." myślał Santana aż nagle ktoś zapukał. "Cholera. Isao trenuje więc nie widzi że ktoś puka. Co zrobiłby ojciec.... Dobra Santana ogarnij się i otwórz" znowu pomyślał i otworzył drzwi. Stał tam Haruko, posłaniec z liścia
- Santana ? To ty ? Dobrze się składa. - Powiedział kurier.
- Taaak ? A czemu ?
- Bo Hokage pomylił liściki i dał tobie niewłaściwy. To miał być ten. Żegnaj kucharzu ! - Powiedział i użył jutsu teleportowania się do wioski. Santana zamknął drzwi i zobaczył co było na liściku. Było tam napisane "Debilu idź potrenować z Isao. On raczej ci pomoże, on też ma bestie.". Santana się zdenerwował i dokończył takoyaki. Gdy skończył gotować, trochę się uspokoił, lecz bardzo się nudził. Stwierdził że nic się nie stanie jak zobaczy co jest w zamkniętym pomieszczeniu. Poszedł więc na górę i otworzył wytrychem drzwi. W tym samym momencie usłyszał głos Isao. "Mam i tak przejebane,więc co mi szkodzi" - Pomyślał Santana.
[Isao?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz