poniedziałek, 30 listopada 2015

Od Isao [Cd. Yukiko] do Santana

- Wróciłem ! - rzucił w drzwiach. Jednak nie otrzymał żadnej odpowiedzi. Na myśl nasunęła mu się jedna opcja "Otworzył pokój." W mgnieniu oka pojawił się na górze i stanął przed Santaną.
- Kto. Ci. Pozwolił. To. Otworzyć ?! - wrzasnął na niego. Jednak zza jego pleców wychylił się mały chłopiec. Wyglądał na 7-8 lat. Miał średniej długości blond włosy i lśniące błękitne oczy. Ubrany był w niebieską jukatę.
- Tato. - odezwał się maluch - To dziadziuuuś ? - Przetarł zaspane oczy. Santana wyglądał jakby zobaczył trupa.
- To ty masz dziecko ?!
- Nie ! Znaczy wziąłem go pod opiekę, ale nie jest mój ! Zresztą kto ci pozwolił tu wchodzić ?!
- Eeee, ojciec.
- Jak ojciec?
- No ojciec, bo usłyszałem jakieś jęki, myślałem, że ktoś tam kogoś gwałci. Musiałem to sprawdzić.
- Shōta czemu wstałeś ? - odezwał się głos z pokoju. Santana wychylił się.

- To jest ich dwóch ? - Popatrzył na Isao jak na zboczeńca. - Co ty robisz tym biednym dzieciom ?!
- Choć tu Satoru. Dziadzio przyszedł nas odwiedzić! - Maluchy podbiegły do niego i mocno go przytuliły.
- Jaki dziadzio, co ty im naopowiadałeś Isao ? - Popatrzył na niego złowrogim spojrzeniem.
- Nic, nie wiem skąd im się wzięło, że dziadkiem jesteś. - Wziął dzieci za rękę i zaprowadził do pokoju. Jak chłopcy się odwrócili Santana zobaczył ogony. Isao poszedł z gościem na dół.
- Nie mów nikomu, co dziś zobaczyłeś. - Oparł się o blat i spojrzał na ziemię.
- Jak mam nie mówić ? Przecież to podchodzi pod pedofilię ! A na dodatek mają ogony ! To nie jest normalne !
- Nic im nie zrobiłem i nie krzycz, bo jeszcze usłyszą. W każdym razie te ogony są prawdziwe. - Santana siedział cicho. 

- Zdziwiło mnie to, że na początku nie zauważyłeś uszu, ale to szczegół.


[Santana?]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz