- Co jest w tym liście ? - Zapytałem Yukiko.
- Coś, co zmusi cię do treningu. - Powiedział Hokage.
- Mogę to zobaczyć ?
- Nie.
- Dla czego ?
- Musisz najpierw przejść trening.
- A ja mogę to zobaczyć - Wtrącił się Isao.
- Jasne, masz, zobacz sobie. - Powiedział Hokage dając list Isao. Młodzieniec przeczytał list i się przeraził po czym oddał list, popatrzył ze strachem na każdego z Jinchuriki znajdujących się w pokoju i wyszedł.
- A jemu co się stało ? Aż tak straszna jest ta wiadomość ?
- Najwidoczniej... - powiedział Yukiko kiedy nagle Isao wrócił do pokoju i krzyknął
- Santana, jutro na tych samych łąkach gdzie uspokajaliśmy ósemkę, więc lepiej wypocznij do południa.
- Słyszałeś ? Leć do domu. Wujek na ciebie czeka.
- Ok, już lecę, dobranoc - rzuciłem w oknie. "Cholera. Nigdy nie byli tacy poważni... I Yukiko nawet nie nazwał mnie debilem... Ciekawe... Czemu akurat on - Młodszy kuzyn, zdobył większą potęgę w postaci Bestii opanowanej w młodym wieku, wielu technik, Kekkei Gekkai... A ja ? Ja wątpię że Kekkei Gekkai mam. Nigdy go nie użyłem, bo zagraża niby zdrowiu innych, więc muszę nosić te cholerne bandaże i rękawiczki żeby nikt nie widział tych chędożonych kwadracików na moich dłoniach, bo są niebezpieczne i inni mogą się przestraszyć..." Myślałem aż doszedłem do domu. Przywitałem się z ojcem i opowiadałem co robiłem. Pomyślałem że dobrym pomysłem będzie zapytanie się go o mój "naturalny talent", więc gdy mył naczynia podszedłem do niego i zapytałem.
- Tato... Nurtuje mnie pytanie.
- Jakie synu ?
- O co chodzi z moim Kekkei...
- Ałł mój reumatyzm.
- Tato, nie unikaj odpowiedzi.
- Opowiem ci o nim rano. Obiecuje. Idź spać synu, jutro będziesz miał ciężki dzień.
- Obiecujesz ?
- Tak... Obiecuje - Powiedział i dokończył myć naczynia. Położyłem się spać, a gdy wstałem miałem gości w domu...
[Mikishima?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz